Powiatowy konkurs „Młody przedsiębiorca”
2019-06-15Wyjazd studyjny do Parlamentu Europejskiego
2019-06-18Piłka ręczna to sport, w którym rządzi doświadczenie, dlatego m.in. mecze juniorskie często bywają przewrotne. Nadaje to pikanterii, pożądanej przez wszystkich obserwujących. Taki też był ten sezon, przewrotny, ale od początku.
Zaczęliśmy obozem przygotowawczym w Dźwirzynie, tydzień musztry, przynajmniej w teorii. W praktyce okazuje się, że kreatywność nam sprzyja. Umilaliśmy sobie ten czas na różne sposoby , niemożliwe było zapamiętać wszystkie z nich, więc pozwólcie, że szczegółów nie przybliżę. Jednak łatwo nie było, to na pewno. Wróciliśmy zmęczeni i weseli, głównie dlatego, że krótko po tym zgrupowaniu wracaliśmy do szkoły, a jak powszechnie wiadomo szkoła jest najważniejsza. Przebieraliśmy nogami w autobusie i w euforii postanowiliśmy posłuchać włoskich przebojów.
Każdy rok sportowego szczypiorniaka juniorskiego rozpoczyna się od ligi wojewódzkiej. Już na początku było ciekawie, bo w naszym wspaniałym gronie, znalazła się największa ilość drużyn ze wszystkich województw w Polsce. Na pierwszy ogień Ostrów Wielkopolski. Jedna z drużyn, które wymieniano do końcowego tryumfu w Mistrzostwach Polski. Mecz wyrównany, ale zwycięski dla nas. Niewątpliwie był to zastrzyk dużej dawki pewności siebie. Jak się okazało, zgubny. Na tej fali popłynęliśmy aż do końca grudnia, wygrywając ligę wielkopolską. Z 9 drużyn, byliśmy najlepsi. Większość zespołów by się tym zadowoliła, ale wągrowiecki szczypiorniak ma dość bogatą historię w zmaganiach juniorskich, więc apetyt rósł w miarę jedzenia. Śmiało można powiedzieć o deklasacji w początkowym etapie rywalizacji. Nie przełożyło się to niestety na etap późniejszy.
Zabawa rozpoczyna się na 1/16, widać nie mieliśmy zbyt szczęśliwego dzieciństwa, bo zabawa nie była przyjemna. Przegraliśmy wszystkie 3 mecze i mogliśmy pluć sobie w brodę, bo były to potyczki przegrane na własne życzenie. Nie będę się o tym rozpisywał, szczegóły można przeczytać w poprzednim artykule, stricte związanym z tym właśnie etapem. Nie ulega wątpliwości jedno, motywacja była przeogromna. Osobiście dodam, że tak zmotywowanych nastolatków jeszcze nie widziałem. No, ale skoro my, to oni przecież też, szanse wyrównane. Skończyło się boleśnie. Sezon praktycznie dobiegł końca. Apetyt zmalał, ale nie ulotnił się całkowicie. Dlatego zagraliśmy jeszcze kilka meczów kontrolnych, tzw. sparingów. Trochę wygranych, trochę przegranych, chodziło o zebranie cennego doświadczenia.
Pewność siebie i owszem, ale umiar nie zaszkodzi, wielkie drzewa z wielkim hukiem lecą. Będziemy pamiętać, a przynajmniej się postaramy. Na koniec chcielibyśmy podziękować kibicom. Zawsze lepiej gra się gdy ktoś obserwuje, a obserwatorów żywiołowo reagujących na wydarzenia boiskowe, nie zabrakło. Wielkie ukłony w Waszą stronę, szczególnie dla tych, którzy wspierali na dobre i na złe.
Durszlak